O moim blogu!

Na moim blogu znajduje się wiele infirmacji o "Orłach Górskiego". Poznazcie jakim trenerem był Kazimierz Górski i zobaczycie kto grał w drużynie.Są tu również zdjęcia Orłów jak byli młodsi. Mam nadzieję że wam się podoba.



Szukaj na tym blogu

środa, 16 czerwca 2010



Polski trener i piłkarz jest najlepszy na świecie!



















Kiedy dwa miesiące przed piłkarskimi mistrzostwami świata w 1974 roku reprezentacja Polski przegrała w sparingu z VfB Stuttgart 1:4 krajowe media bezlitośnie krytykowały grę podopiecznych Kazimierza Górskiego. Trener uspokajał, powtarzając, że dopiero turniej pokaże prawdziwe oblicze zespołu. Nie mylił się. Z Niemiec reprezentacja wróciła z tarczą, a piłkarski świat rozpływał się nad grą Polaków.
"Orły Górskiego" pokazały pazury już w eliminacjach do mistrzostw, kiedy dzięki zwycięskiemu remisowi na Wembley (1:1) zablokowali drogę na MŚ Anglikom, którzy siedem lat wcześniej świętowali zdobycie tytułu mistrza świata. W meczach towarzyskich poprzedzających MŚ reprezentacja Polski prezentowała się poniżej oczekiwań kibiców. Wylosowanie w grupie Argentyny i Włoch wielu potraktowało jako zapowiedź niepowodzenia już na początku turnieju. Polska i Haitito mieli być chłopcy do bicia dla piłkarskich potęg. Już mecz z Argentyńczykami pokazał jak Górski świetnie przygotował zawodników do mistrzostw. Polska wygrała 3:2, a później rozgromiła Haiti 7:0 i pokonała Włochów 2:1. Wtedy Polacy byli na ustach wszystkich. W kolejnej fazie skromnym 1:0 polscy piłkarze odprawili do domu Szwedów, a później zwyciężyli Jugosławię 2:1. Finał był w zasięgu ręki, ale aby do niego dotrzeć trzeba byłopokonać gospodarzy. Niemcom do awansu wystarczał remis. W słynnym"meczu na wodzie" na frankfurckim Waldstadionie Polacy grali bardzo dobrze i mieli więcej sytuacji strzeleckich. Jednak po błędzie polskich obrońców Gerd Mueller zdobył gola dającego Niemcom finał (0:1). W późniejszych wypowiedziach Górski nigdy nie krytykował decyzji sędziów, którzy zezwolili na rozegranie meczu w takich warunkach. Na konferencji prasowej powiedział: "Przegraliśmy po równorzędnej walce z finalistą mistrzostw świata, którego ja typuję na zwycięzcę. Wpajam piłkarzom, że trzeba umieć przegrywać". Trener się nie pomylił. Niemcy zdobyli tytuł. W swoim ostatnim występie w mistrzostwach Polacy ponownie pokazali klasę - zwyciężyli w meczu o trzecie miejsce broniących tytułu Brazylijczyków 1:0. Decydującą bramkę po rajdzie przez pół boiska zdobył Grzegorz Lato, król strzelców turnieju. Warto dodać, że wicekrólem strzelców został Andrzej Szarmach, który ze względu na kontuzję stawu skokowego nie zagrał z Niemcami. Najlepszy występ polskich piłkarzy na MŚ, sprzed 32 lat, wspominali w rozmowie z PAP najbliżsi współpracownicy trenera Kazimierza Górskiego i piłkarze. Andrzej Strejlau, drugi trener: Przed mistrzostwami była nieciekawa sytuacja. W mediach pytano, po co jedziemy. Drużyna była bez formy, przegraliśmy parę sparingów. Pamiętam taką konferencję, na której była sama krytyka. Ale trener Górski uspokajał, mówił, że to etap budowania, że czas na rozliczanie będzie po mistrzostwach. Po dramatycznym, bardzo zaciętym meczu z Argentyną, który wygraliśmy 3:2, konferencja wyglądała już trochę inaczej, ale tej wiary w zespół ciągle nie było. Dopiero stopniowo ludzie się do nas przekonywali. Przed turniejem Zachód pisał, że Polska wygrała mistrzostwa krajów socjalistycznych, bo tak pisali o igrzyskach, ale zbyt wielkich szans nam nie dawali. Do Argentyny i Włoch podchodziliśmy z obawą, ale byliśmy spokojni, że podczas długich przygotowań, zrobiliśmy wszystko, co możliwe. Po wyjściu z grupy cała Europa pisała, że Polska gra piękną, nowoczesną piłkę. Trzecie miejsce, król i wicekról strzelców to wspaniałe osiągnięcia, zazdroszczono nam. Niewielu pamięta dzisiaj, że dostaliśmy też na tym mundialu puchar fair play. Graliśmy bardzo czysto. Jacek Gmoch, szef banku informacji: Zaczęliśmy współpracę z Kaziem Górskim w 1969 roku. Na początku nie było wielkiej wiary w bank informacji. Tak naprawdę usankcjonował go dopiero zdobyty trzy lata później złoty medal na igrzyskach olimpijskich. Analizowałem grę przeciwnika i na tej podstawie ustalaliśmy plan taktyczny. Jeździłem po całym świecie. Prowadziłem tak zwaną analizę sieciową - szukałem współzależności w zespole - kto jest liderem, jaka strona jest lepsza, a przede wszystkim jakie są słabe punkty. Chodziło o to, żeby mocne punkty zabezpieczyć, a słabe obnażyć. Jeszcze przede mną filmowano w Polsce sportowców, przy COS istniała komórka filmowa, zajmująca się lekkoatletami. Najpierw współpracowaliśmy z nimi. A potem całą robotę wykonywaliśmy sami. Miałem arkusze obserwacyjne przygotowane w oparciu o angielskie wzorce i magnetofon, na który nagrywałem wszelkie uwagi podczas meczów i treningów rywali. W 1972 oku mieliśmy cztery zespoły z kamerami. Grundig dał nam sprzęt w ramach reklamy. Ja wybierałem najważniejsze fragmenty,analizowałem i stosowałem przy treningach, opracowywaniu taktyki. Przed ustalaniem taktyki na każdy mecz zawsze długo dyskutowaliśmy z Górskim i Strejlauem. Dopiero później rozpoczynała się praca z zespołem. Pamiętam, że Der Spiegel napisał, że bank informacji to wkład Polski w rozwój światowego futbolu. Byłem z tego bardzo dumny. Andrzej Szarmach, wicekról strzelców (5 bramek), nie zagrał w meczu z RFN: Dzisiaj możemy gdybać, co by było, gdybym grał z Niemcami. Czułem się rzeczywiście bardzo mocny, ale nie wiem, czy pomógłbym kolegom. Oni grali naprawdę dobrze, mieli pecha. Zresztą mieliśmy wtedy tak szeroką kadrę, że zmiennicy grali na jednakowym poziomie. Kontuzji doznałem w meczu z Jugosławią, po bardzo złośliwym faulu. Krwiak na mięśniu czworogłowym oznaczał, że kilka dni będę musiał pauzować. Siedziałem na trybunach. Pamiętam, że koło mnie był Marek Kusto i jeszcze kilku kolegów. Nerwy były, ale wierzyliśmy w wygraną do końca. Byliśmy zespołem lepszym. Przegraną wzięliśmy "na spokojnie", przecież przed mistrzostwami trzecie miejsce wzięlibyśmy w ciemno. Grzegorz Lato, król strzelców (7 bramek): Często myślę o tym fatalnym meczu z RFN. Sami piłkarze niemieccy mówili później, że o ich zwycięstwie zadecydował przypadek. Ale przede wszystkim ten mecz nie powinien się odbyć. W dzisiejszej piłce coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Nawet wtedy w takich warunkach odwoływano mecze. Jak grałem parę lat w Belgii, to przy tak nasiąkniętej murawie piłkarze nie wychodzili na boiska. Wtedyz RFN zupełnie nie dało się przyspieszyć gry. Technika nie miała znaczenia. Piłka uciekała jak na filmach rysunkowych. Im remiswy starczał do finału. My musieliśmy wygrać, mieliśmy więc inne założenia na ten mecz, graliśmy inaczej. Mieliśmy sytuacje, żeby strzelić gola, ale ratował ich bramkarz. Ja w pierwszej połowie miałem sytuację sam na sam, piłka odbiła mi się od kolana, bramkarz wybił, Gadocha dobijał, ale ktoś go zablokował.

Walka w grze! Nie damy się!!




środa, 17 marca 2010

Prezes PZPN Michał Listkiewicz na meczu "Orłów"

Po Kazimierzu Górskim i Jerzym Engelu, Michał Listkiewicz byl ostatnim z wielkiej trójki polskiej piłki nożnej, którzy odwiedzili nasz klub. Obecność prezesa PZPN na meczu Orłów z Ruchem Ryki mimo niesprzyjającej pogody najwyrażniej uskrzydliła prowadzoną przez Józefa Zolecha naszą drużynę, ktora zwyciężyła wynikiem 5:1. Po meczu prezes Listkiewicz przekazał na rzecz naszego klubu 60 plastikowych krzeseł na rozbudowę trybun, natomiast prezes Orłów Leszek Tomaszewski wręczył Michałowi Listkiewiczowi i Maciejowi Polkowskiemu legitymacje honorowych członków klubu oraz pamiątkowe koszulki. Warto dodać, że to właśnie dzięki Maciejowi Polkowskiemu - redaktorowi Przeglądu Sportowego, Orły Kazimierz zawdzięczają wizyty takich znakomitości jak legenda polskiej piłki nożnej - Kazimierz Gorski, trener reprezentacji Jerzy Engel i wreszcie prezes PZPN Michał Listkiewicz.

Nowe wiadomości - Wygrana Oldham, gol Abbotta

W drugim meczu z rzędu bramkę zdobył napastnik grającego w League One Oldham Athletic, Paweł Abbott, a jego drużyna pokonała Stockport 1:0. Wygraną zaliczyło również Reading Grzegorza Rasiaka, słabsze występy zanotowały natomiast drużyny pozostałych Polaków grających w niższych ligach angielskich. Abbott zwycięskiego gola dla Oldham zdobył w 25. minucie po strzale z rzutu karnego. Polski napastnik opuścił boisko w 81. minucie spotkania.Podobnego szczęścia nie miał Grzegorz Rasiaka, choć jego Reading wygrało z Queens Park Rangers 1:0. Były reprezentant Polski na murawie pojawił się dopiero w 61. minucie i nie zdołał wpisać się na listę strzelców.Radosław Majewski rozegrał pełne 90 minut w przegranym przez jego Nottingham Forest 1:2 spotkaniu z Barnsley, a z porażką musiał się także pogodzić bramkarz Brentford, Wojciech Szczęsny, który aż trzykrotnie został pokonany w meczu z Brighton.

Troszkę więcej o Kazimierzu Górskim

W 1983 ukończył studia na Wydziale Mechanicznym Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Do 1990 pracował w dozorze technicznym w KWK "Porąbka-Klimontów", następnie prowadził własną działalność gospodarczą i kierował spółdzielnią mieszkaniową.
W latach 1994–2002 zasiadał w sosnowieckiej
radzie miasta, od 1998 zajmując stanowisko wiceprezydenta. W wyborach samorządowych w 2002 został wybrany na urząd prezydenta Sosnowca (przy frekwencji wynoszącej 17%).
W
kolejnych wyborach w 2006 skutecznie ubiegał się o reelekcję, wygrywając w pierwszej turze wynikiem 51% głosów i pokonując m.in. Jarosława Piętę z PO. W 2009 publicznie zaproponował zmianę nazwy Górnośląskiego Związku Metropolitalnego na "Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię Silesia".
Należy do
Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Piłka nożna to, co oni kochają!!




Jak byli młodzi!







Nasze Orły!




Orły Górskiego w Gimnazjum w Resku

2 marca był wielkim dniem dla Gimnazjum w Resku. W dniu urodzin najlepszego polskiego trenera XX wieku Kazimierza Górskiego odbyła się uroczystość nadania imienia szkoleniowca tej placówce.
Hala gimnazjum szczelnie była wypełniona przez zaproszonych gości, rodziców i uczniów. Wszystkim bardzo podobał się prawie dwugodzinny program artystyczny przygotowany przez uczniów i nauczycieli. Po raz pierwszy został zaprezentowany hymn szkoły, piosenki, wiersze i tańce związane z postacią patrona. Drużyna Orłów Górskiego z 1974 roku złożona z uczniów gimnazjum ubrana w biało-czerwone stroje przedstawiła decydującą akcję o zwycięstwie Polaków z meczu z Brazylią. Finałowym momentem uroczystości była konsumpcja tortów wykonanych w kształcie boiska piłkarskiego. Drugiego dnia, czyli w środę goście odpowiadali na pytania uczniów. Pan Dariusz Górski opowiadał jakim człowiekiem był jego ojciec, jak Pan Kazimierz zaczynał karierę piłkarską w lwowskich klubach oraz karierę trenerską w Warszawie. Panowie Ćmikiewicz i Wawrowski wspominali w samych superlatywach swojego trenera, jak również opowiadali o swoich sukcesach na boisku w rywalizacji z najlepszymi drużynami świata: Brazylią, Holandią, Włochami czy Argentyną. Po tym spotkaniu odbył się mecz piłkarski z udziałem Orłów Górskiego, nauczycieli gimnazjum i oldbojów Mewy Resko, których przeciwnikiem była drużyna uczniów gimnazjum. Mimo dużej różnicy wieku starsi Panowie pokazali walory techniczne, które zadecydowały o ich minimalnym zwycięstwie 6:5. W przerwie meczu wystąpił szkolny zespół cheerleaderek. Po spotkaniu natomiast obydwa zespoły pozowały do pamiątkowych zdjęć, a uczniowie mogli zdobyć autografy od znakomitych gości. Na pożegnanie dyrektor szkoły wraz z uczniami wręczył gościom upominki, a uczniowie zgromadzeni na trybunach gromkimi brawami podziękowali Orłom Górskiego za przyjazd do Reska.W zespole prowadzonym przez Dariusza Górskiego grali: Lesław Ćmikiewicz, Henryk Wawrowski, Adam Seredyński, Mariusz Walczykiewicz, Grzegorz Buczma, Leszek Minko, Henryk Grygiel, Marek Kolanowski, Dariusz Kęsy i Józef Andrzejewski. Natomiast drużynę szkolną reprezentowali: Adam Gromek, Michał Korupka, Łukasz Wójcik, Kacper Adamcewicz, Mateusz Deuter, Mateusz Więckowski, Mateusz Grzelak, Jędrzej Manowiec, Piotr Kobielak, Sebastian Krasucki i Kacper Borowski.



Mecz w Rzeszowie!!

W niedzielę na stadionie miejskim w Rzeszowie odbędzie się mecz piłki nożnej pomiędzy zespołami Orłów Górskiego a reprezentacją oldbojów obwodu lwowskiego. Początek meczu o godz. 14. W zespole Orłów zaprezentują się między innymi Grzegorz Lato, Jan Domarski, Andrzej Szarmach i Lesław Ćmikiewicz. Spotkanie będzie częścią Dni Lwowa, Łucka i Iwanofrankowska, które w sobotę i niedzielę odbędą się w Rzeszowie

To jest ten mecz!!

Najważniejszy mecz reprezentacji Polski ostatniego dwudziestopięciolecia. 17 listopada 2007 r. cała historia polskiej piłki patrzyła na stadion Śląski, gdzie piłkarze Leo Beenhakkera zapewniali sobie awans na mistrzostwa Europy. Relacja, którą czytacie jest najdłuższą w internecie. To Wasza relacja.

Najlepsi Piłkarze w Olsztynie!

Historyczna drużyna składa się ze znakomitych piłkarzy, którzy wywalczyli złoty medal podczas igrzysk olimpijskich w Monachium (1972), trzecie miejsce na mistrzostwach świata w RFN (1974) oraz srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Montrealu (1976) - choć grają w niej także piłkarze, którzy barw narodowych bronili w późniejszych latach. Ówczesną kadrę prowadził nieodżałowany Kazimierz Górski (zmarł 23 maja 2006 roku), uznawany w Polsce za trenera wszech czasów. Przeciwnikami biało-czerwonych będą zawodnicy z województwa warmińsko-mazurskiego, mający więcej niż 35 lat.
putBan(62);
- Musimy szybko rozejrzeć się za sponsorami, bo impreza nie została wpisana w nasz budżet - mówi Jerzy Litwiński, dyrektor OSiR-u. - Kibice będą mieli doskonałą okazję, by obejrzeć byłych reprezentantów w akcji. W naszym regionie też mamy dobrych zawodników, którzy po latach przerwy znów będą mieli okazję wybiec na boisko. W ubiegłym roku część piłkarzy gościła w Reszlu, gdzie odbyła się uroczystość nadania imienia "Orłów Górskiego" hali sportowej przy tamtejszym Gimnazjum. Towarzyski pojedynek zaplanowano na 27 maja, na stadionie przy ulicy Piłsudskiego w Olsztynie.

Mecz w Katowicach



Orły Górskiego zadziwiły świat!

Kiedy dwa miesiące przed piłkarskimi mistrzostwami świata w 1974 roku reprezentacja Polski przegrała w sparingu z VfB Stuttgart 1:4 krajowe media bezlitośnie krytykowały grę podopiecznych Kazimierza Górskiego. Trener uspokajał, powtarzając, że dopiero turniej pokaże prawdziwe oblicze zespołu. Nie mylił się. Z Niemiec reprezentacja wróciła z tarczą, a piłkarski świat rozpływał się nad grą Polaków.
"Orły Górskiego" pokazały pazury już w eliminacjach do mistrzostw, kiedy dzięki zwycięskiemu remisowi na Wembley (1:1) zablokowali drogę na MŚ Anglikom, którzy siedem lat wcześniej świętowali zdobycie tytułu mistrza świata. W meczach towarzyskich poprzedzających MŚ reprezentacja Polski prezentowała się poniżej oczekiwań kibiców.

środa, 10 marca 2010

Wywiad z Kazimierzem Górskim

Panie Kazimierzu, komu służą takie mecze jak USA - Polska?
Sam się nad tym zastanawiam. To znaczy wiem, że ten rewanż był warunkiem rozegrania poprzedniego spotkania w Polsce, ale jednak coś z tym wszystkim jest nie tak. Wystarczy spojrzeć na zawodników powołanych przez Pawła Janasa, nawet przy dużej wyobraźni trudno mówić o tej grupie z przekonaniem jako o reprezentacji Polski. Janas mówi jednak, że nie miał wpływu ani na termin, ani na to, kogo mógł powołać...
Na termin pewnie nie miał, ale przecież PZPN podpisując umowę z Amerykanami wiedział, że lipiec to okres wakacyjny dla piłkarzy występujących za granicą i że nie będzie można z nich skorzystać. Trzeba więc było chyba trochę inaczej pokierować rozmowami. A co do kadry: kto wysyła powołania jeśli nie selekcjoner? Zawodnicy Wisły Kraków przygotowują się do walki o Ligę Mistrzów, ale skąd tylu piłkarzy z Lecha Poznań? Czy oni są najlepsi w lidze? Owszem, zdobyli Puchar Polski i Superpuchar, ale ta liczba poraża... Janas jest związany z Wielkopolską. Może ten wyjazd jest nagrodą za wspomniane przez pana sukcesy?
Nie chcę wdawać się w takie rozważania. Skończmy na tym, że mam wątpliwości, czy akurat lechici powinni być siłą napędową tej grupy, która pojechała do USA. Niektórzy mówią jednak, że jesteśmy kwita, bo Amerykanom nie pasował termin marcowy?
Rzeczywiście tak pewnie było, ale oni nas potraktowali poważnie. Na tyle, że wygrali w Płocku z Polską i przerwali nam serię meczów bez porażki. Może w rewanżu trzeba było wysłać zespół pod nazwą Reprezentacja Ligi?
Może i tak, ale przypuszczam, że Amerykanie nigdy by się na to nie zgodzili, bo podpisując umowę na dwa mecze było tam określenie "reprezentacja kraju". Niestety, wyjeżdżając z takim zespołem psujemy sobie wizerunek i renomę kadry narodowej. Zresztą to pewnie początek kłopotów, powiem tylko tyle, że ja temu zespołowi nie zazdroszczę tego, co czeka ich po przegranym meczu. A o korzystny wynik będzie naprawdę ciężko, bo ekipa USA to już poważna firma. Co pan ma na myśli mówiąc o kłopotach?
Byłem już w Stanach wiele razy i poznałem Polonię Amerykańską. To przemili ludzie, niezwykle uczynni, ale chcą by ich traktować serio, a przede wszystkim chcą, by przyjeżdżające tam polskie zespoły wygrywały, bo wtedy mieszkającym tam rodakom po prostu rosną skrzydła. Nie zawsze można jednak wygrywać.
To prawda, na tym polega zresztą sport. Ale ja od czwartku odbieram telefony z Chicago z pytaniami: co to za drużyna od was przylatuje, dlaczego nie ma tego i tamtego, a kto to jest ten i tamten. Po prostu Polonusi mogą się poczuć zlekceważeni. Mogą nie zorganizować Janasowi i piłkarzom bankietu po meczu?
Bankiety to inna sprawa. Jeśli mecz zakończy się porażką, wtedy atmosfera zrobi się nieciekawa. Nie chciałbym słyszeć, co będzie się w polskich środowiskach mówiło o Janasie, piłkarzach, a przede wszystkim PZPN, będą przeklinać i myślę, że pewne mosty mogą zostać spalone. Pan nigdy nie musiał prowadzić kadry w sytuacji, w której mecz nie miał sensu?
Oj, musiałem, musiałem. To były czasy, gdy o wszystkim decydował Komitet Centralny PZPR. Jak jeden sekretarz pogadał z drugim z bratniego, jak się to mówiło, demoluda, to nam ustalali mecze. Tak było na przykład w 1974 roku. W lipcu zdobyliśmy trzecie miejsce na mistrzostwach świata, a w październiku, gdy piłkarze mieli dość gry, kazano nam rozegrać mecz z NRD. I to w czasach, gdy chcieli z nami spotykać się wszyscy, cała czołówka, bo przecież byliśmy mocni. Zwołałem zespół i zagraliśmy, przegrywając w Warszawie 1:3. Co pan wtedy przed meczem powiedział piłkarzom?
Nic im nie powiedziałem. Oni wiedzieli, że są reprezentantami kraju, że muszą grać. Zresztą dlatego też nie mogłem sobie pozwolić na powołanie drugiego czy trzeciego garnituru, bo reprezentacja to reprezentacja. A poza tym gdybym tak zrobił to ci sekretarze pogniewali by się na siebie, a i tak wszystko skupiłoby się na PZPN. Takie to były czasy...

Trener - Informacje ogólne

Kazimierz Klaudiusz Górski (ur. 2 marca 1921 we Lwowie, zm. 23 maja 2006 w Warszawie) – polski piłkarz, występujący na pozycji napastnika, trener piłkarski oraz działacz.
W latach 1970-1976 był selekcjonerem reprezentacji Polski, którą doprowadził do zwycięstwa w Igrzyskach Olimpijskich 1972 oraz finału Igrzysk Olimpijskich 1976, a także srebrnego medalu (III miejsce) na Mundialu 1974. Po zakończeniu pracy z drużyną narodową prowadził – z sukcesami – kluby w Grecji, m.in. Panathinaikos AO i Olympiakos SFP; z oboma wywalczył mistrzostwo kraju. Od 1986 roku zasiadał we władzach PZPN. W latach 1991-1995 był prezesem związku. W plebiscycie Piłki Nożnej został uznany za najlepszego polskiego trenera XX wieku.
Kazimierz Klaudiusz Górski (ur. 2 marca 1921 we Lwowie, zm. 23 maja 2006 w Warszawie) – polski piłkarz, występujący na pozycji napastnika, trener piłkarski oraz działacz.
W latach 1970-1976 był selekcjonerem reprezentacji Polski, którą doprowadził do zwycięstwa w Igrzyskach Olimpijskich 1972 oraz finału Igrzysk Olimpijskich 1976, a także srebrnego medalu (III miejsce) na Mundialu 1974. Po zakończeniu pracy z drużyną narodową prowadził – z sukcesami – kluby w Grecji, m.in. Panathinaikos AO i Olympiakos SFP; z oboma wywalczył mistrzostwo kraju. Od 1986 roku zasiadał we władzach PZPN. W latach 1991-1995 był prezesem związku. W plebiscycie Piłki Nożnej został uznany za najlepszego polskiego trenera XX wieku.

Kazimierz Górski - trener wszechczasów


1966
obejmuje młodzieżową reprezentacje Polski, prowadzi ją do 1970 r.
asystent selekcjonera reprezentacji Antoniego Brzezańczyka
1970
1 grudnia zostaje trenerem pierwszej reprezentacji kraju
1972
reprezentacja Polski zdobywa złoto olimpijskie
1973
pracuje z kadra narodową i przez kilka miesięcy prowadziu I-ligowy ŁKS Łódź
wygrywa w Chorzowie z Anglią 2:0
remis na Wembley 1:1
Polska awansuje do finałów Mistrzostw Świata
1974
reprezentacja Polski zajmuje trzecie miejsce na Mistrzostwa Świata
1975
po przegranej z Holandią 0:3 Polska odpada z pucharowej fazy Mistrzostw Europy 1976
1976
srebrny medal olimpijski, Kazimierz órski kończy pracę z reprezentacją

Orły Górskiego - okres związany z tą drużyną narodową jest bez wątpienia okresem największej świetności polskiej piłki nożnej na arenie międzynarodowej.

Złota era polskich drużyn


Igrzyska olimpijskie w Monachium w 1972 r. na zawsze zostaną zapamiętane nie jako czas sportowego święta, lecz wielkiej tragedii i żałoby. Organizatorom z Niemiec szczególnie zależało, by pokazać światu swoją otwartość. W powszechnej pamięci wciąż byli bowiem postrzegani przez pryzmat II wojny światowej. Dostęp do sportowców wioski olimpijskiej był bardzo ułatwiony. Jak się okazało - zbyt łatwy. Wykorzystali to palestyńscy terroryści,którzy porwali 11 izraelskich sportowców. Wszyscy zginęli. Dla Polski były to jednak igrzyska wielkiej radości.
Bo właśnie wtedy zaczęła tworzyć się legenda piłkarskiej drużyny, nazywanej później "Orłami Górskiego". Drużyny, która zdobyła złoty medal, a niewiele brakowało, by w igrzyskach w ogóle nie zagrała. Gdyby Bułgaria, murowany faworyt eliminacji, nie potknęła się w meczu z Hiszpanią, piłkarze Górskiego olimpiadę obejrzeliby w telewizji. Na szczęście do Niemiec przybyli, zobaczyli i zwyciężyli. Kazimierz Deyna grający wówczas w Legii Warszawa z dziewięcioma bramkami został królem strzelców. A wszystko dzięki podaniom Włodzimierza Lubańskiego, napastnika Górnika Zabrze. Przed rozpoczęciem imprezy mówiło się, że piłkarz Legii nigdy nie będzie dobrze współpracował z zawodnikiem Górnika. Mity. W finale dzięki dwóm golom Deyny pokonaliśmy 2:1 Węgrów.
Tego dnia polscy sportowcy rozpieszczali kibiców. W przerwie meczu mogli obejrzeć w TV, jak złoty medal w boksie,walczącze złamanym palcem, zdobył Jan Szczepański. W kraju pojawiły się głosy malkontentów, że złoto piłkarzy to sukces wyolbrzymiony, bo w igrzyskach przyszło nam się mierzyć z amatorami. Dwa lata później, w mistrzostwach świata, zawodnicy Kazimierza Górskiego zamknęli jednak usta krytykom. Na kolejne igrzyska, do Montrealu w 1976 r., polscy piłkarze jechali jako murowani faworyci. Trener Tysiąclecia zdecydował, że nie zabierze na turniej Zbigniewa Bońka. - Jest młody i jeszcze zdąży zagrać na olimpiadzie - tłumaczył pan Kazimierz. Tym razem się pomylił, bo Boniek w igrzyskach nie zagrał już nigdy. Zamiast złota zdobyliśmy srebro.

ZAWODNICY

Zawodnicy:Zygmunt Kalinowski, Jan tomaszewski, Mirosław Bluzacki, Adam Musiał, Jerzy Gorgoń, Stefan Majewski, Jerzy Kraska, Jerzy Wijas, Ryszard Milewski, Henryk Kasperczak, Zygmunt Maszczyk,Zdzisław Kaopka, Lesław Ćmikiewicz, Karol Kordysz, Włodzimierz Ciołek, Janusz kupcewicz, Kazimierz Deyna, Andrzej Iwan, Zgyfryd Sołtysik, Jan Furtok, Marek Kusto, Miropsław Okoński, Jan Domarski, Henryk Miłosiewicz, Władysław Żmuda, Andrzej Szarmach, Robert Gadocha, Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato

Nadanie imienia Gimnazjum w Resku

Dnia 02.03.1010r w Resku odbyła się uroczystość nadania imienia Kazimierza Górskiego Gimnazjum w Resku. Uroczystość miała miejsce na hali sportowej w gimnazjum najważniejszym gościem był Dariusz Górski syn Kazimierza Górskiego. Uczniowie naszej szkoły chętnie pomagali w przygotowaniach sali sportowej. Po zakończniu dekorowania sala wyglądał fantastycznie. Wszędzie były piłki i motta związane z grą w piłkę nożną. Kazimierz Górski jest dla nas wspaniałym przykładem człowieka sukcesu. My bierzemy z niego przykład i sumiennie dążymy do celu. Nasz patron nigdy się nie poddawał, zawsze walczył do końca. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy tak wspaniałego patrona.

Nasze Orły Górskiego!

Orły Górskiego nie dały szans VIP-om ziemi puckiej. W rozegranym meczu z okazji awansu Startu Mrzezino w Żelistrzewie padł wynik 3:1 Dla gości dwukrotnie strzelił Jan Domarski i raz Ryszard Szuster. Jedynego gola dla naszych piłkarzy zdobył Aleksander Rażyński.
Organizatorom dopisała pogoda, dlatego na żelistrzewskim festynie było nawet blisko trzech tysięcy uczestników. Impreza trwała już od południa, ale głównym wydarzeniem był mecz Orłów z miejscowymi VIP-ami. W meczu przeważali goście. Dodatkowym osłabieniem naszej drużyny był fakt gry aż 25 zawodników. Każdy chciał chociaż przez chwilę zagrać przeciwko gwiazdom z Wembley. - Takiej imprezy jeszcze na naszym terenie nie było i już chyba nie będzie - mówi Stefan Srok, współorganizator festynu. - Na pewno sporym magnesem był występ Jana Tomaszewskiego, który raczej z Orłami Górskiego nie występuje.
Po meczu wystąpił zespół Helicobacter, a po nim rozpoczęła się zabawa pod gołym niebem. Wzięło w niej udział ok. 1,5 tys. uczestników. Organizatorzy szczególnie serdecznie dziękują za pomoc Markowi i Olgierdowi Heweltom, Tadeuszowi Puszkarczukowi, Iwonie Plińskiej

Reprezentacja Orły Górskiego jest oficjalnym zespołem piłkarskim oldboy`ów PZPN. Drużynę prowadzi "Stowarzyszenie Orły Górskiego” na mocy porozumienia zawartego z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. W reprezentacji oldboy`ów PZPN występują jedynie byli zawodnicy powołani do zespołu seniorskiego PZPN w piłce nożnej.
Nazwa "Orły Górskiego” nawiązuje do złotej ery polskiej piłki nożnej, która miała miejsce w latach 70-tych XX wieku, gdy polscy piłkarze pod wodzą Trenera Wszechczasów Kazimierza Górskiego wygrywali ze wszystkimi potęgami futbolowymi.