O moim blogu!

Na moim blogu znajduje się wiele infirmacji o "Orłach Górskiego". Poznazcie jakim trenerem był Kazimierz Górski i zobaczycie kto grał w drużynie.Są tu również zdjęcia Orłów jak byli młodsi. Mam nadzieję że wam się podoba.



Szukaj na tym blogu

środa, 10 marca 2010

Złota era polskich drużyn


Igrzyska olimpijskie w Monachium w 1972 r. na zawsze zostaną zapamiętane nie jako czas sportowego święta, lecz wielkiej tragedii i żałoby. Organizatorom z Niemiec szczególnie zależało, by pokazać światu swoją otwartość. W powszechnej pamięci wciąż byli bowiem postrzegani przez pryzmat II wojny światowej. Dostęp do sportowców wioski olimpijskiej był bardzo ułatwiony. Jak się okazało - zbyt łatwy. Wykorzystali to palestyńscy terroryści,którzy porwali 11 izraelskich sportowców. Wszyscy zginęli. Dla Polski były to jednak igrzyska wielkiej radości.
Bo właśnie wtedy zaczęła tworzyć się legenda piłkarskiej drużyny, nazywanej później "Orłami Górskiego". Drużyny, która zdobyła złoty medal, a niewiele brakowało, by w igrzyskach w ogóle nie zagrała. Gdyby Bułgaria, murowany faworyt eliminacji, nie potknęła się w meczu z Hiszpanią, piłkarze Górskiego olimpiadę obejrzeliby w telewizji. Na szczęście do Niemiec przybyli, zobaczyli i zwyciężyli. Kazimierz Deyna grający wówczas w Legii Warszawa z dziewięcioma bramkami został królem strzelców. A wszystko dzięki podaniom Włodzimierza Lubańskiego, napastnika Górnika Zabrze. Przed rozpoczęciem imprezy mówiło się, że piłkarz Legii nigdy nie będzie dobrze współpracował z zawodnikiem Górnika. Mity. W finale dzięki dwóm golom Deyny pokonaliśmy 2:1 Węgrów.
Tego dnia polscy sportowcy rozpieszczali kibiców. W przerwie meczu mogli obejrzeć w TV, jak złoty medal w boksie,walczącze złamanym palcem, zdobył Jan Szczepański. W kraju pojawiły się głosy malkontentów, że złoto piłkarzy to sukces wyolbrzymiony, bo w igrzyskach przyszło nam się mierzyć z amatorami. Dwa lata później, w mistrzostwach świata, zawodnicy Kazimierza Górskiego zamknęli jednak usta krytykom. Na kolejne igrzyska, do Montrealu w 1976 r., polscy piłkarze jechali jako murowani faworyci. Trener Tysiąclecia zdecydował, że nie zabierze na turniej Zbigniewa Bońka. - Jest młody i jeszcze zdąży zagrać na olimpiadzie - tłumaczył pan Kazimierz. Tym razem się pomylił, bo Boniek w igrzyskach nie zagrał już nigdy. Zamiast złota zdobyliśmy srebro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz